Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach, Anna Brzezińska
Miałam ochotę na dobrą i długą powieść. Taką książkę, która nie pozwoli mi pójść spać, a później obudzi bladym świtem. Przeczytałam blurb „Córek Wawelu” i pomyślałam, że znalazłam to co chciałam. Rzeczywistość zweryfikowała opis wydawcy, a mnie przeniosła do świata XVI w. Krakowa. To była bardzo pouczająca podróż w czasie.
Główną bohaterką „Córek Wawelu” jest karlica Dosia. Niechciane dziecko wieśniaczki Reginy i słodownika Bartłomieja, u którego Regina pracuje jako służąca. Dosia odebrana matce trafia na wychowanie do krakowskich prostytutek, które chcą zarabiać na jej ułomności. Nie trwa to długo ponieważ dziewczynka zostaje porwana. Nowy właściciel oddaje karlicę na dwór Zygmunta Starego i Bony Sforzy. Od tej pory Dosia otrzymuje status zabawki królewskich córek. Jest też narratorką powieści. To jej oczami oglądamy życie w renesansowym Krakowie.
Od chwili zamieszkania Dosi z królewnami przygodowy wątek powieści powoli wygasa. Historia karlicy staje się jedynie pretekstem do opowiedzenia o statusie kobiet, układach politycznych oraz sytuacji społecznej w XVI w. „Córki Wawelu” to encyklopedia życia w epoce Jagiellonów pokazana z perspektywy kobiet. Autorka wprowadza nas do królewskich sypialni, pokazuje jak wyglądają przygotowaniu do porodu, a potem połogu. Dowiadujemy się na czym polegał rytuał oczyszczenia. Towarzyszymy księżniczkom w dorastaniu, małżeństwie, później w starość. Jesteśmy częścią królewskiego dworu, a życie na nim oglądamy z dwóch punktów. Tak samo jak Dosia, która żyła bardzo blisko królewien (spała z nimi w jednej sypialni), a jednocześnie była traktowana jak złośliwe zwierzątko. Anna Brzezińska nie maskuje trudnych tematów z życia swoich bohaterek. Pisze o gwałtach, poniżeniu, przemocy domowej, lekceważenia. Zwraca uwagę na kobiecą solidarność.
„Córki Wawelu” przypominają, że Historia to nie tylko rycerze, królowie, wodzowie i odkrywcy. Ta książka przywraca pamięci damski świat, który współistniał obok męskiego. To świetnie napisana powieść popularnonaukowa, która nie zanudza datami i nieciekawymi szczegółami. Przystępny język, piękne metafory, brak sztucznej emocjonalności w wypowiedziach bohaterek sprawiają, że książkę czyta się nadzwyczaj lekko. Co nie znaczy, że szybko bo to lektura gęsta od treści.
Zaczynając czytać „Córki Wawelu” oczekiwałam zaskakujących zwrotów akcji i zamkowych intryg. Dostałam wiedzę oraz większą świadomość społeczną. Dostałam też temat do przemyślenia – co łączy nas, dziewczyny XXI w., z wawelskimi królewnami?