Długi marsz w połowie meczu, Ben Fountain
Z pewnym dystansem podchodziłam do tej książki. Historia amerykańskich żołnierzy, którzy biorą udział w fecie podczas meczu footballu, wydawała mi się średnio ciekawym tematem. Obawiałam się, że tyle „grzybków w jednym barszczu” będzie niestrawne. Wystarczyło 20 stron żebym zmieniła zdanie.
Osią fabuły jest Tournée Zwycięstwa kompanii Bravo. Po wygranej bitwie z irackimi partyzantami, amerykańscy żołnierze wracają do kraju żeby świętować zwycięstwo. Tournée jest elementem propagandy sukcesu. Próbą odbudowania w narodzie poparcia dla wojny w Iraku. Dlatego też młodzi żołnierze jeżdżą po wszystkich stanach, spotykając się z zakochanymi w nich patriotami. Traktowani są jak etatowi bohaterowie, których każdy może poklepać po ramieniu i zrobić sobie z nimi zdjęcie. Ostatnim etapem podróży jest Dallas i mecz w dniu Święta Dziękczynienia. Atmosferę podgrzewa fakt, że równolegle toczą się rozmowy z wytwórnią filmową, o prawa do ekranizacji historii Bravo. Honoraria, które żołnierze mają dostać za sprzedaż swojej historii, stają się obietnicą lepszego życia oraz wybicia się ponad przeciętność.
Główny bohater – Billy Lynn to postać, którą od razu się lubi. Jest zaprzeczeniem stereotypowego „American Soldiers”. Pełen wątpliwości, skołowany machiną promocyjna, której celem jest utrzymanie przekonania o celowości wojny w Iraku, zastanawia się czy wrócić na wojnę. Zaczyna dostrzegać, że on i jego koledzy są pionkami w grze, w której każdy chce urwać jak najwięcej dla siebie. Jemu i jego kompanom powinna wystarczyć rola dyżurnych bohaterów.
„Długi marsz w połowie meczu” zaskakuje trafnością obserwacji polityczno-społecznych. Tak sugestywnie opisuje rzeczywistość, że wydawać by się mogło, że to jedyny klucz do odczytania amerykańskiej kultury. W Dallas młodzieńcza naiwność żołnierzy miesza się z wyrachowaniem właściciela drużyny footballowej. Fanatyczny patriotyzm zderza się z agresją i stadionowym tandeciarstwem. Konflikt na Bliskim Wschodzie jest intratnym biznesem, a bohaterstwo mitem potrzebnym do obudowania tego biznesu.
Ben Fountain stworzył bohaterów z krwi i kości, którzy wplątani w grą sprzecznych interesów próbują utrzymać się na powierzchni. Autor stopniowo dozuje napięcie. Powoli rozgrywa losy filmu, opowiada rodzinne historie, dołącza wątek miłosny i dylematy młodych żołnierzy. Czytelnik nie ma szans się znudzić. Dokłada sarkastyczny humor, trochę wulgaryzmów i ckliwy sentymentalizm. Autor zachował balans między prześmiewczym tonem, a powagą którą wymusza temat. Ponadto napisał pacyfistyczną książkę, która mierzy się z mitem niepokonanej Ameryki.