Reportaże

Lud. Z grenlandzkiej wyspy, Ilona Wiśniewska

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdki (Oceń jako pierwszy)
Loading...

Uummat to po grenlandzku serce. Uummannaq – tam, gdzie leży serce. Miejsce w którym Ilona Wiśniewska poznawała Grenlandię. Krainę lodowych uśmiechów i mroźnej ciszy, którą przecina tylko wycie psów.

„Lud. Z grenlandzkiej wyspy” to trzecia książka autorki o dalekiej Północy. Jestem pewna, że nie ostatnia, Wiśniewska rozgościła się w tamtejszych klimatach i widać, że coraz lepiej je czuje. Autorka pracowała jako wolontariuszka, w jedynym na wyspie domu dziecka w Uummannaq, i właśnie to miejsce będzie punktem wyjścia do każdej opowieści.
Historie o skutych lodem emocjach. Uczuciach, których się nie okazuje bo to oznaka słabości. Na Grenlandii trzeba nauczyć się sztuki przeżycia, a emocje w tym nie pomagają. Siłą Grenlandczyków jest wspólnota. Razem pracują, polują i świętują. Ufają sobie i zapewniają bezpieczeństwo. Jednocześnie żyją w izolacji, osamotnieniu i poczuciu nieustającej walki o szacunek dla swojej lodowej ojczyzny.

Jest w tym reportażu niedookreślony rodzaj surowej czułości. Uczucia, które buduje mieszkańców wyspy, tworząc niepisany kodeks zgodnie z którym przyroda i ludzie są jednością. A jedyną akcentowaną formą agresji jest okrucieństwo wobec psów zaprzęgowych.
Wiśniewska delikatnie przeprowadza nas przez tematy samobójstw, pedofilii, duńskiej kolonizacji. Spraw, które na co dzień towarzyszą Grenlandczykom. „Lud. Z grenlandzkiej wyspy” utkany jest z opowieści z peryferii świata, gdzie tożsamość kulturowa scala ludzi jak cement.

Zimą Uummannaq to kawał skały wbity w zamarznięte morze. Bajecznie fotogeniczne obrazy, cisza i umiejętność zostawienia swojego „ja” na stałym stałym lądzie. Ilona Wiśniewska stara się wtopić grenlandzki krajobraz. Otwiera się na ludzi, każdego jest ciekawa i nikogo nie ocenia. Nie pisze o Grenlandczykach jak o dziwadłach, którzy jedzą renifery i powożą psimi zaprzęgami. Traktuje ich poważnie, chociaż czasami nie rozumie.

„Lud. Z grenlandzkiej wyspy” to reportaż o miejscu, w którym człowiek jest dodatkiem do natury. Sztuce życia między ludźmi i przeżycia w świecie, który za wszelką cenę chce udowodnić, że wie lepiej co jest lepsze dla Grenlandczyków. Doskonała książka, napisana z wrażliwością i szacunkiem.