Manhattan Beach, Jennifer Egan
Herstory na bogato. Energiczna dziewczyna w niezwykłym towarzystwie i zdarzenia jak sceny z hollywoodzkiego filmu. Jest rozmach, są kłopoty i przygody. Dobry materiał na wakacje.
Przyjemnie spędza się czas z „Manhattan Beach”. W kategorii książek „na relaksie” jest strzałem w dziesiątkę. Prosta historia. Zmyślnie opowiedziana i ozdobiona pobocznymi wątkami. Mam na to kilka argumentów.
Anna pracuje w wojskowej stoczni jako nurek. Musiała się nieźle namęczyć żeby dostać tę posadę. Nurkuje głównie po to żeby naprawiać okręty, które ucierpiały na froncie II Wojny Światowej. Dzięki znajomości z przeszłości dowiaduje się, że swoje umiejętności może wykorzystać w innym celu. Wyjaśnić tajemnicę zaginięcia ojca.
Bohaterem drugiego planu jest Nowy Jork. Mafijne interesy z prohibicją w tle, nocne kluby i wojenna rzeczywistość, tak inna od europejskiej. Trudno sobie wyobrazić, że ta historia mogłaby wydarzyć się gdzieś indziej. Sugestywność czasu i miejsca „robi robotę”.
No i wątek feministyczny, trochę krok w bok od nurtu super girl. Anna pokonuje kolejne przeszkody i sama rozwiązuje problemy. Kiedy dziewczyny w jej wieku zastanawiają się co ludzie powiedzą, Anna idzie pod prąd. Autorka zatroszczyła się o naturalność i wiarygodność swoich bohaterów. Dlatego nie znajdziecie tu sztucznego „feministycznego manifestu”.
„Manhattan Beach” jest o wszystkim po trochu – drodze do niezależności, różnych odcieniach miłości, wojnie, o rozwiązaniu zagadki i przygodach. Może losy bohaterów nie są szczególnie zaskakujące, ale nie szkodzi. Fajnie czyta się historie dobrze napisane historie.