Powieści

Madam Zero i inne opowiadania, Sarah Hall

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdki (Oceń jako pierwszy)
Loading...

Opowiadania Sarahy Hall zakorzenione są w tym co tu i teraz. Dotykają naszych lęków. Penetrują codzienność żeby dotrzeć do emocji, których nie chcielibyśmy poznać.

Teksty spisane pod wspólnym tytułem”Madam Zero” mają kilka mianowników. Nadrzędy to atmosfera czasu przejścia. Świadomość końca obecnych porządków i niepewność tego co ma się wydarzyć. W tej aurze budzą się uśpione emocje i instynkty. Atawistyczne zachowania przypominające, że jesteśmy częścią ekosystemu, który zawzięcie dewastujemy. Drugi motyw – natura – rozumiana jako środowisko naturalne i ludzkie wnętrze.

Zbiór otwiera „Pani Lis”. Młode, kochające się małżeństwo musi stawić czoła sytuacji wymykającej się logice i wyobraźni. Podczas spaceru po lesie Sophie zamienia się lisicę. Mąż zabiera ją do domu. Nie przestaje kochać, ale życie pod jednym dachem z dzikim zwierzęciem jest niemożliwe. Nie chce się z nią rozstać. Chociaż wie, że powinien oddać ją naturze. Ona też nie chce porzucić męża. Jednak nie znajduje przy nim swojego miejsca. „Pani Lis” wymaga interpretacji, przejścia przez metafory. Przyjrzenia się wieloznaczności natury. Poszperaniu w wewnętrznych konfliktach bohaterów.

Opowiadania Hall pełne są niepokoju. Poczucia tymczasowości i szaleństwa. Powtarzającym się wątkiem jest metamorfoza. Gwałtowne przeistoczenie się w kogoś innego jak w „Pani Lis”, albo zamiany na skutek choroby jak w „Evie”.  Hall nie daje odpowiedzi czy zmiana jest dobrem. Pokazuje jedynie, że jest jedną z dróg nad którą warto się zastanowić. Czasami świadomie ją wywołujemy, innym razem dzieje się bez naszej zgody. Ale zawsze jest okazją do odkrycia siebie na nowo, do stworzenia nowej relacji albo rewizji starych poglądów.

Sarah Hall pisze zwięźle. Ucieka od literackiej finezyjności, jakby nie chciała żeby język odwracał naszą uwagę od sedna sprawy. Trudno się taką prozą rozkoszować, ale nie można jej odmówić precyzji. Wyraźnie wybrzmiewa to co mamy usłyszeć. Chociaż wolę pisarstwo bardziej metaforyczne to „Madame Zero” doceniam za stylistyczną różnorodność. Od prostego listu, terapeutycznych notatek przez dystopię, postapokalipsę do dialogu dwóch opowiadań. Trudno się znudzić, łatwo można się wciągnąć.

16 historii o zróżnicowanym ładunku emocjonalnym. Niektóre zaskakują zakończeniem, inne prostotą. Miło przeskoczyć na krótką formę. Przekonać się, że kompletna historia nie musi zamykać się w 400 stronach. Dla mnie „Madame Zero” to przyjemna odskocznia, widać za rzadko czytam opowiadania. Tematycznie można się zdołować na myśl o uwikłaniach, które Hall tak dosadnie przedstawia. Zapomnieliśmy o naszej niedoskonałości. Z krnąbroną pewnością siebie ingerujemy w świat, który buntuje się przeciw nam. A my dalej twierdzimy, że rozdajemy karty. Z taką myślą zostałam po przeczytaniu „Madame Zero”.