Scena pożegnania jest punktem wyjścia do rozmowy o emocjach, które przeżywają nie tylko ssaki naczelne, ale wszystkie zwierzęta. W procesie ewolucji nie ma przydatków. To że myślimy, czujemy i przeżywamy emocje nie wzięło się znikąd. Miłość i złość, zazdrość, współczucie, chęć zdobycia władzy, bezinteresowność, empatia te i dużo więcej emocji odziedziczyliśmy po zwierzętach. Potwierdzają to badania, które przez lata przeprowadzał Frans de Wall i jego koledzy prymatolodzy. Jeszcze kilkanaście lat temu takie stwierdzenie było trudne do przyjęcie. Dzisiaj świat nauki nie znajduje dowodów, że może być inaczej. Oczywiście zdarzają się emocje typowo ludzkie. Nigdy nie zaobserwowano u małp zażenowania czy kompleksów. Pomimo tego de Waal stawia tezę, że emocje są czymś ponadgatunkowym i żadne nie są zarezerwowane wyłącznie dla jednego gatunku.
„Ostatni uścisk Mamy” zbiera pochwały za przystępność języka i sposób w jaki autor prezentuje rezultaty pracy naukowej. Zgadzam się, że książka napisana jest przystępnie, a nawet wciągająco. Jednak nie zapominajmy, że to tekst popularnonaukowy i opisy doświadczeń, analizy i suche dane muszą się w nim znaleźć. Jest ich tak dużo, że często przytłaczają. Minimalizują dynamikę opowieści, którą de Waal stara się wprowadzić. Czytałam z ciekawością, ale nie zdarzały się fragmenty w których grzęzłam. Ta książka jest kolejnym potwierdzenie, że kończy się era antropomorfizmu. Często mamy większe serce do psów i kotów bo widzimy w nich ludzkie cechy. Prawda jest inna. To my jesteśmy jak zwierzęta, które hodujemy albo oglądamy. Nasze zachowania „przetestowali” ci, którzy byli na ziemi pierwsi. Antropomorfizm zabiera ze sobą antropocentryzm.
Rzetelnie opracowana, sprawnie napisana i pokazująca świat zwierząt od kolejnej strony. Dla osób zainteresowanych tematem będzie uzupełnieniem wiedzy. Pozostali mają szansę zatracić się w „Ostatnim uścisku Mamy”.
Link do filmiku z pożegnania, o którym piszę na początku znajdziecie tutaj – https://bit.ly/3iIU8J7