RuRu, Joanna Rudniańska
„RuRu” mały i obezwładniający zbiór opowiadań. Teksty, które są aktualne dzisiaj i będę za 10 lat. Zwlekałam, żeby o nich napisać. Wkoło dzieje się tyle złych rzeczy, że do dzisiaj nie mam pewności, czy warto dolewać oliwy do ognia. Joanna Rudniańska pisze o strachu, krzywdzie, ludzkiej niemocy w konfrontacji z opresyjnym systemem. Żadne z tych uczuć nie jest oczywiste. Tkwi w bohaterach, czasami nieuświadomione, i nie pozwala szczęśliwie żyć. Przebywanie w towarzystwie tych opowiadań, jednocześnie sprawia przyjemność i dyskomfort.
Dzieci widzą więcej
Autorka wybrała dzieci albo młodych ludzi na głównych bohaterów. Dzięki temu dostajemy dużą przestrzeń niedopowiedzenia. Dzieci nie potrafią zinterpretować tego co się wokół nich dzieje. Brakuje im doświadczenia, żeby wiedzieć co kryje się za zdarzeniami, w których uczestniczą. Na pierwszy plan wychodzi ich strach, który dorosły czytelnik odczuwa podwójnie, bo jest świadkiem panoszącego się zła i wie jakie będą jego skutki. To spojrzenie na świat oczami dziecka sprawia, że dojrzały człowiek może zrozumieć jeszcze więcej.
O nas bez nas
Ludzie w opowiadaniach Rudniańskiej są dodatkiem do biegu historii. Ważniejsze są tematy, które autorka porusza – antysemityzm, ksenofobia, polityczne represje, ale też bark miłości, tolerancji i zrozumienia. Jednocześnie to ludzie doświadczają tego co daje im świat, ale wciąż nie zmienia to faktu, że zmiany dzieją się niezależnie od nas. Portrety tych przemian – społecznych, politycznych, ale też fizycznych jak starość, są opisane z finezją i delikatnością. Każde opowiadanie to drobiazgowe odmalowane nastrojowe portrety. Pełne intensywnego klimatu oraz smutku.
Piękno musi boleć
„RuRu” jest jednym z najlepszych zbiorów opowiadań jakie przeczytałam. Każdy tekst zasługuje na oddzielną recenzję, ponieważ porusza inną strunę. „RuRu” to literacka wrażliwość, wnikliwa diagnoza, poetyckość języka, nastrojowość i empatia. Książka, która zaszywa się w umyśle.