Obudzę się na Shibui, Anna Cima
Czesko-japońska podróż w czasie, przestrzeni, wymiarze – rzeczywistym i fikcyjnym. Ta książka to przyjemność z przebywania z literaturą.
Fabuła „Obudzę się na Shibui” rozkłada się między trzy ciasno przenikające się opowieści. Wszystkie łączy postać Jany i jej miłość do Japonii. Dziewczyna jako nastolatka odkrywa w sobie fascynację Krajem Kwitnącej Wiśni i przez resztę życia pielęgnuje to uczucie w różnych odsłonach. Uczy się japońskiego, a wybór kierunku studiów jest oczywisty. W czasie studiów wpada na trop pisarza Kiyomura Kawashity, którego twórczość intryguje ją do tego spotkania, że zaczyna literackie śledztwo. Jedne z wakacji spędza w Tokio. Mieszkała w dzielnicy Shibui, z której nie może wydostać się przez 7 lat. Ściślej rzecz biorąc – fizycznie wróciła do Pragi, ale jej duch utknął na Shibui. Przez kilka lat myśli Jany tułały się w granicach Shibui, bez szans na scalenie z ciałem. Trzecia historia wiążę się z Kawashitą, a konkretnie z jego książką, którą Jana tłumaczy jako studentka japonistyki. Przy okazji nawiązuje znaczące znajomości, które pokonają barierę czasu i przestrzeni.
W „Obudzę się na Shibui” Anna Cima będzie wodzić czytelnika za nos. Nawet jeśli napiszę, żeby nie dać się zwieść autorce, na nic się to nie zda. To jest jedna z największych przyjemności w tej książce. Świat, który wymyśliła Cima jest idealnie niedoskonały do tego stopnia, że mógłby istnieć naprawdę. Domyślam się, że bez znajomości fabuły trudno o zachwyt. Ale wierzcie mi, że czesko-japońskie ścieżki Jany warte są przedeptania.
Japonia, którą odkrywa dla nas Jana to przede wszystkim kultura, w której łatwo się zatracić i zgubić. Kraj z historią tak skomplikowaną, że młody umysł widzi w niej piękną baśń. Uprzejmi i powściągliwi ludzie, którzy uciekają w przebieranki oraz infantylizm, żeby rozluźnić społeczne konwenanse. „Obudzę się na Shibui” to książka naszpikowana niespodziankami, których odkrywania uzależnia. Anna Cima żongluje stylami. Raz pisze jak europejska nastolatka, żeby w kolejnej części zaserwować nam starojapońską powieść. Wielowarstwowa i intensywna jak orientalny sen. Życzę Wam, żeby trwał jak najdłużej.